wtorek, 21 września 2010

poród dla nie tajemniczonych

W czasie ciąży często myślałam o porodzie, jak będzie wyglądał, jak się zaczyna, do czego mnie podłączą, jak wygląda procedura w szpitalu, w ogóle jak to jest. Owszem czytałam wiele na ten temat, pytałam koleżanki, rozmawiałam z mamą i teściową ale nic nie zastąpi własnego doświadczenia. Dlatego dla wszystkich zaciekawionych i zaniepokojonych pierworódek postanowiłam opisać jak wyglądał mój poród od momentu gdy zabrali mnie na salę porodową. Położna zaprowadziła mnie na salę porodową gdy szyjka zaczęła się skracać i nastąpiło rozwarcie na 3cm towarzyszyły mi skurcze. Skurcze skracające to ściskanie w dole brzucha, ból przypomina trochę zatrzymywanie siku gdy nie ma blisko toalety. Te skurcze mogą trwać bardzo długo. Zanim położna mnie zabrała na porodówkę to jeszcze zwymiotowałam 3razy to objaw zbliżającego się porodu w ten sposób organizm oczyszcza się. Czasem też oczyszczają się jelita i można dostać biegunki. Ja zostałam oczyszczona mechanicznie za pomocą enemy(lewatywa)- nic strasznego wypróżnianie trawa ok 30min a siedzenie na muszli przynosi ulgę. Potem było golenie miejsca w którym jest nacięcie krocza tj. malutki paseczek na pośladku między odbytem i sromem(na Kopernika zawsze tną pierworódki i zawsze po lewej stronie). Po tych zabiegach położne kazały mi chodzić po sali porodowej i oddychać w czasie skurczy. Co godzinę sprawdzała położna jakie jest rozwarcie jak doszło do 6cm poproszono mnie o położenie się na łóżku porodowym i zostałam podpięta do KTG. Dostałam też zastrzyk rozluźniający. Potem leżałam i miałam skurcze, które już były regularne ale niestety zaczęły słabnąć i gdy rozwarcie było na 8-9 cm dostałam oksytocynę, po 8 skurczach miałam rozwarcie na 10cm i zaczęła się II faza porodu. Położne wreszcie pozwoliły mi przeć bo przedtem musiałam hamować skurcze parte by uniknąć pęknięcia. Hamowanie skurczy partych było dla mnie najbardziej meczące i bolące a gdy wreszcie pozwolono mi przeć to poczułam ulgę wystarczyły 4 mocne parcia (w czasie jednego zostałam nacięta ale tego prawie nie poczułam) i usłyszałam plum - Olek wyskoczył jak z procy. Chwilkę potem mój synek leżał na moich piersiach a ja śmiałam się i płakałam na przemian - cudowne uczucie. Gdy Olka zabrano do mierzenia i warzenia ja urodziłam łożysko - poprosiłam położne by mi je pokazały - przypomina trochę "abakan wiszący". Potem dostałam zastrzyk przeciwbólowy do zaszycia krocza. Szycie troszkę zabiera czasu. Na sali porodowej leży się ok 8 godzin a po tym czasie już można wstawać. Poród wspominam bardzo dobrze, miałam wspaniałą położną konkretną, wymagającą ale dzięki temu skupiłam się na swojej roli, czyli na oddychaniu i parciu. Nie napisałam jeszcze jak wygląda pozycja porodowa a mianowicie: gdy zaczyna się już przeć to tylna cześć łóżka jest ustawiana pod kątem ok 45 stopni. Nogi chwyta się pod kolanami, pośladki podnosi w czasie skurczu a kolana przyciąga do klatki piersiowej. Na sali porodowej warto mieć ze sobą wodę mineralną i mały ręczniczek do zwilżania czoła i karku w czasie porodu to naprawdę przynosi ulgę.

niedziela, 19 września 2010

poród

Nie chciałam rodzić na w klinice na Kopernika ale teraz wszystkim polecam poród na oddziale na pierwszym piętrze tzw. patologia ciąży. Nie jest to hotel pięciogwiazdkowy i nikt nie skacze wokół pacjentek jak wokół jajka. Łazienki są ok i są sprzątane tylko niestety pacjentki nie potrafią zostawić po sobie porządku. Wiadomo po porodzie trudno chodzić, boli krocze lub brzuch po cięciu - do diabła kobiety!!! to nic trudnego nacisnąć spłuczkę i trafić podpaską do kosza!!! Po doświadczeniach z Narutowicza myślałam, że to mężczyźni nie dbają o czystość ale to tylko niedorzeczne generalizowanie. Wracając do warunków na oddziale są dobre jak na możliwości NFZ. Łóżka są nowe pościel jak się trafi ale zawsze czysta i wykrochmalona, wózeczki dla dzieci również są w bdb stanie, posiłki podawane są w kwadratowych termosach. Położne, pielęgniarki i lekarze to profesjonaliści nie owijają w bawełnę, nie głaszczą po głowach. Położne, które mi pomagały rodzić były surowe, konkretne i szczere. Wystarczyło tylko się ich słuchać, zastosować do wskazówek i poleceń,a przede wszystkim trzeba się skupić na swojej roli a poród będzie niesamowitym przeżyciem. Myślałam że będzie bardziej bolało. Do porodu trzeba się przygotować mentalnie tzn. zaakceptować ból porodowy i myśleć tylko o tym że spotkamy się z maluchem. Ja pokonałam swoje obawy i lęki. Po porodzie koleżanki z łóżek obok na porodówce,które pogratulowały mi pięknego porodu bez płaczu, przekleństw i krzyku. Jestem z siebie dumna :)

chwilka dla siebie 2

Olek śpi po długim spacerze do rynku. Grzesiek nastawił wodę na herbatkę i zaraz będziemy jeść babkę piaskową. Kot jest niespokojny chyba dostał za mało obiadu ;). Dziś jest cudownie Oluś przespał noc z jednym karmieniem i nie ma dziś problemów z brzuszkiem - czopki zalecone przez panią doktor pomogły. Pobudziły leniwe jelitko do pracy i uspokoiły naszego maluszka.

chwilka dla siebie

Moje dwa a wlasciwie trzy skarby spią ... już nie

piątek, 10 września 2010

Nareszcie w domu :)

Nareszcie w domu, po perypetiach w szpitalu 7 września zniecierpliwiony Tata malucha przywiózł nas do domu. Dobrze, że mieszkamy blisko centrum bo siedzenie w aucie po nacięciu krocza i krwiaku nie należy do najprzyjemniejszych. Byliśmy trochę dłużej w szpitalu ale w nagrodę w dniu wypisu była piękna pogoda :). Po niebie wędrowały mięciutkie baranki a słońce ogrzało powietrze do 16 stopni. Cudowny dzień!