sobota, 20 listopada 2010

Skrzydła


Po raz pierwszy od narodzin Olka wyszłam z domu z przyjaciółką. Och było wspaniale. Z Kasią zaliczyłyśmy kilka sklepów, oczywiście nie zrezygnowałyśmy z oblężenia przymierzalni i małych zakupów, udany wieczór uczciłyśmy w Cofeeheaven, małą kawką. Z wrażenia, że zostwiam Olka samego a może ze zwykłego roztargnienia zapomniałam karty płatniczej z domu, ale zostałam poratowana i kupiłam ciepły sweter. Bardzo był mi potrzebny wypad z domu, od razu nabrałam sił na następne dni, nawet w mojej głowie zagościł optymizm, że dam radę uzyskać zaległe zaliczenia z dziennikarstwa i pedagogiki. Na dodatek Zosia samosia natchniona wolnym wieczorem nareszcie się ocknęła i poprosiła mamę o pomoc. Mama przyjedzie we wtorek. Siostra będzie zajmować się Olkiem w poniedziałek :). Plan jest taki - uczę się i zaliczam na bdb. Nie ma jak wyrwać się od codziennych obowiązków, mnie wypad z przyjaciółką dodał skrzydeł. Dzięki Kasiu - super że jesteś!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz